Ech…

Jesse Cook – Canci…

Bywają takie noce, a w nich sny, …

w których się ukazujesz cały Ty.
I ogarnia mnie paraliżujący strach, że mógłbyś odejść bezpowrotnie,
a ja nie zdołam tego znieść, bo tak bardzo potrzebuję Twej obecności.
Zasypiam tylko po to, aby usłyszeć Twój śmiech.
Kiedy Jesteś daleko, marzę by spłonąć w słodkim zapomnieniu,
zatracić się w tej chwili zamkniętych oczu.
Nie chcę stracić ani jednego uśmiechu.
Zatrzymam Cię blisko, właśnie tak, właśnie tu,
we śnie na całą resztę podarowanego mi czasu.

Ptak by żyć, potrzebuje wolności, ja by żyć i czuć się wolną, potrzebuję Ciebie,
by móc wznieść ponad granicę horyzontu pragnienie ciepła dłoni,
ust i spojrzeń pełnych radosnego natchnienia.
Malując świat pełen barw, całkiem niedorzeczny,
żeby już nigdy nie pozostać sam na sam z rzeczywistością, zimną i odludną.

Jesteś. Otulasz mnie słowem, jak ciepłym szalem gdy chłód przenika na wskroś,
moją wolnością gdy niebo zatrzaskuje bramy, marzeniem kiedy zachwyt zapiera dech,
cudownie spokojnym snem. I tak mi dobrze w objęciu Twych myśli.
Powiedz słowo a zatrzymam czas. Złożę u Twych stóp zamknięte tęsknoty,
Byś zrozumiał jak bardzo Jesteś mi potrzebny.
Przyrzeknij mi, Proszę, przyrzeknij że nie znikniesz.

W tę noc otul mnie sobą, nie wypuszczaj, bo zginę.
Cała mokra, spragniona, marzę o Twym dotyku bez ograniczeń.
Ech…

.
.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *