…
odnaleźć szczęście w garstce słów,
bez miejsca i czasu, przyklejone do spojrzeń,
rozbudzone szeptem dotyki ust, niewyrażone
drżenie tłumią blaskiem niezapominajek,
kołysać w ramionach tęsknotę, pozbawioną obaw,
wyobrażeniem potęgowane szaleństwo,
w chwili rozpalony żar wichrem z oddali,
niosący namiętność z głębin najgłębszych,
prosząc nieśmiało, ogrzej, w trójwymiarze,
gdy księżyc stuka do okien ciemnością
na ścianach wieszając koszmaru obłęd,
przemierza fale w ciszy zapomnienia
bądź łagodnością i tornadem
do wnętrza rozszalałego żywiołu,
zapadając w pamięć głodnych odczuć
śladem rozniecającym płomień,
by w zwyczajności odkryć niezwyczajnie,
zwiewną lekkość i zwierzęcą siłę doznania,
choć jeszcze daleko nam do gestów i nie ma wyboru,
są słowa pełne światła dając ulgę gdy się marzy