…
Wydaje mi się że to było wczoraj kiedy zobaczyłam twoją twarz
Mówiłeś mi jaki dumny jesteś, ale ja odeszłam
Gdybym tylko wiedziała to, co wiem teraz
Trzymałabym cię w ramionach
Sprawiłabym że ból odszedłby
Dziękuję ci za wszystko, co zrobiłeś
Wybaczam wszystkie błędy
Nie ma nic, czego bym nie zrobiła
By usłyszeć znów twój głos
Czasem chcę zadzwonić
Ale wiem, że ciebie nie będzie
Przepraszam za oskarżenia
Za wszystko czego nie mogłam zrobić
I skrzywdziłam siebie krzywdząc ciebie
Są dni kiedy jestem załamana w środku, ale nie przyznam się
Czasem chcę się schować bo tęsknię za tobą
I tak trudno się pożegnać
Kiedy mówimy o zasadach
Czy powiedziałbyś mi że się mylę?
Czy pomógłbyś mi zrozumieć?
Czy oglądasz mnie z góry?
Czy jesteś dumny z tego, kim jestem?
Nie ma nic czego bym nie zrobiła
Dla jednej jedynej szansy
By spojrzeć w twe oczy
I widzieć cię patrzącego na mnie
Przepraszam za oskarżenia
Za wszystko czego nie mogłam zrobić
I skrzywdziłam siebie
Gdybym miała jeszcze choć jeden dzień
Powiedziałabym ci jak bardzo za tobą tęsknię
Odkąd odszedłeś
To niebezpieczne
To wymyka sie spod kontroli
Próbować zawrócić czas
Przepraszam za oskarżenia
Za wszystko czego nie mogłam zrobić
I skrzywdziłam siebie krzywdząc ciebie
To co nadaje memu życiu sens, przyszło razem z Tobą. Z chwilą kiedy pisałam ostatni w ciszy list. Powracam myślami do tamtych chwil i wiem że to los podarował mi Ciebie by mały płomyk pokonany został przez jeszcze większy płomień. Czysty tak, przyjaźni dar.
Nie śmiem marzyć i prosić o nic więcej.
Delikatnym spojrzeniem jak pieszczotą słońca otulasz moje pragnienia kruche jak szkło i sen budzisz ze snu, budując nad ich przepaścią mosty, między jawą a mirażem, niebem a piekłem. I nie wiem co piękniejsze gdy jesteś przy mnie przez te kilka chwil pieczętowanych przeznaczeniem.
Tu gdzie jestem, czas płynie zbyt szybko i jest go coraz mniej, a mi wciąż do Ciebie za daleko, za mało we mnie słów sycących narastający głód, którymi chcę wdzięczność wyrazić za każdy twój uśmiech.
Tylko Ty masz tę władzę nad zegarem co we mnie tkwi. Zatrzymujesz wskazówki, przychodzisz z pełną paletą barw w dłoniach i nadajesz moim oczom kolory pełne magi.
W usta wkładasz nowe nazwy dawno przebrzmiałych westchnień, komponując najpiękniejszą symfonię.
Byłam na dnie a Ty dałeś mi swoją siłę i zaczynam żyć, czując że jestem Ci choć odrobinę potrzebną. Maleńką odrobinkę ale jakże ważną dla mnie. Cudownie, jeden po drugim, spełniasz najsekretniejsze z marzeń, będąc obok, tak serdecznie w każdym z szarych dni.
Coraz bardziej mi Ciebie brak, choć jesteś tak blisko , tuż pod skórą, płyniesz w mojej krwi, wypalając czerwień w biały, czysty żar.
I wreszcie wiem czego chcę. Śladów Twych czułych rąk, gorących ust i słów, by były przy mnie w każdej myśli gdy noc zapada i budzi się świt.
Kto kogo zauroczył, już nie wiem, ale jakie to ma znaczenie. Zrozumieć tego i tak nie zdoła nikt. Widać los tak już chce. Nadszedł ten czas by nasze drogi w gąszczu niewytłumaczalnych spraw, złączyły swój bieg by radość dać. Na jak długo, nikt nam tego nie powie. Dlatego tak tęsknię i cieszę się tą magią póki trwa
a przecież nic nie trwa wiecznie, zbyt dobrze to wiem.
Ta noc w rozkwicie przynosi mi tęsknotę najpiękniejszą ze wszystkich tęsknot, gdy się pragnie a pragnienie to jest odwzajemnione a więc mnoży się jego siła bycia w sobie skrawkiem nieba, które jest częścią wszechświata. Gwiazdą która się rodzi z potęgi przyciągania materii do materii.
Tyle już słów napisano o tęsknotach, łzach i pożądaniu. W melancholii serca się gubią jak we mgle, upiększając rzeczywistość która nie cieszy a tylko sprawia zawód, rozczarowując z każdym dniem
bardziej i bardziej.
Cóż wiec ja, wytwór wyobraźni zaledwie, mogę dopisać do stosów ksiąg i zawartych w nich wyznań pełnych wstydliwych tęsknień. za tym by być potrzebną/ym, pożądaną/ym i już nie tak samotną/ym.
O płomieniu który nie przygasa i nie odnawia się ale płonie równo, jasno mieniąc się tęczą barw, dając ciepło które ogrzewa a nie parzy. Tyle słów a wciąż ich mało i choć wszystkie niedorzeczne, w swej prostocie najszczersze.
Proszę więc po raz nie wiem już który… Wybacz, wybacz mi je wszystkie i to że śmiem je pisać choć winnam zachować dla siebie. Tą śmiałością mogę przecież Cię zrazić do siebie i już nie zechcesz bym była tak inna, nieobliczalna w dążeniu do Twych ramion i ich ciepła czując drżenie wzmagające się z każdym oddechem w oczekiwaniu pocałunku za którym niewyobrażalnie tęsknię, którego pragnę ze wszystkich sił.
Nie zasługuję na pieszczotę, na Twe względy, czas jaki mi poświęcasz, swoje własne oddanie, nie mam prawa nawet marzyć o nim a jednak marzę, że stanie się jakiś cud który wszystko zmieni, i stanę się godną Twego pragnienia, a patrząc na mnie, będziesz chciał mnie dotykać i pragnął tak bardzo że to będzie namiętność silniejsza od każdej poprzedniej i następnej.
Tyle jest we mnie słów gorących które chcę szeptać w chwili gdy słońce będzie barwić niebo czerwoną wstęgą
Lecz czas nie jest łaskaw dla mnie, więc noszę je w sobie i wypowiadam cichutko tak abyś nie usłyszał.
Wybacz mi proszę, nie wiem czemu te słowa wciąż piszę, czy to tylko potrzeba…? nie wiem. Wiem jednak że Twoja przyjaźń jest cenniejszym dla mnie skarbem niż życie.
A czy to są wyznania… ech.. w melancholii jest się tak oszołomionym, czy więc można w słowa te wiarę pokładać.
Co jest prawdą a co melancholią Kiedy jestem sobą? W melancholii czy też po za nią? Nawet ja sama tego nie wiem. Czuję tylko niekończący się, nie dający się zaspokoić głód w takie noce jak dziś właśnie. Dlatego raz jeszcze proszę wybacz mi, wybacz Przyjacielu sercu najmilszy, że tej nocy tak silnie ulegam potrzebie pisanie słów by z tęsknoty nie oszaleć do końca tak, zupełnie.
Każda kobieta , chce czuć się potrzebną i ja nie jestem inna. Pragnę w każdej chwili dziękować za Twoją obecność. Ofiarowując mi swój czas dajesz mi siebie
bez obaw rozumiejąc mój strach. Patrzę na Ciebie
niemal każdego dnia ale myśl by Cię dotknąć choć tak cudowna paraliżuje ruchy by nie zmącić powietrza by miraż nie rozpłynął się i nie zdołam go odnaleźć.
chcę przestać się bać pragnąc więcej niż jedną niezapomnianą noc. W cierpliwej wierności swoich słów
przekonujesz mnie czułością że pragnienie to nie minie,
że czas się wypełni do końca a sny się spełnią nawet te niedorzeczne. Chcę czuć się pożądaną zanim oddam siebie bez reszty, obiecaj mi że będąc ze mną będziesz pragnął mnie za to jaka jestem a nie za to kim jestem, za to jaka będę w Twoich objęciach. prawdziwa w swoich szaleństwach, niedorzecznościach i kruchych snach o czymś co zdarza się tylko raz, tylko przez chwilę, i dla tej chwili warto krzyż swój nieść.
Wierzę w Twoją wiarę i siłę uśmiechu która wszystko zwycięża. Jesteś moim księciem z bajki choć bajki są dla dzieci , bez wątpienia jedna z nich urzeczywistnia się w moich oczach , prawdziwa, jedyna jaką znam.
Dajesz mi śnić, dajesz mi czuć się tak jak tego pragnę.
Ufam Ci bo dobrze wiesz co czuję gdy jesteś tak blisko mnie i dzięki Tobie staję się kobietą spełnioną mimo smutku, pozwalasz mi czuć się Twoją wspierając swoim słowem w każdy dzień. Czekasz cierpliwie i marzę o tym by uczynić cię szczęśliwym kiedy dopełni się ten nasz szalony sen, sen który się skończy, ale póki się śni, proszę nie budź mnie., nie budź….w tym śnie chcę należeć tylko do Ciebie.
Dziękuję że Jesteś.