Español mediodía.

Alto cielo como en el salvaje Oeste. Pero España es sólo un jabalí, lo que provoca un calor del sol. Nada de lo aquí no puede estar seguro. Todo está cambiando nieprzewidywalnie. Es inevitable tener su paz y tranquilidad. Przepastne y el viento szumiący espacios para dormir, obligados a pensar en una forma de vida, que aún myriapodans en la parte frontal, sin fin, sin dar paso a una frontera de aliento para lograr aún más hambre que nunca.
Así comenzar en una tierra desconocida. Donde todo es extraño y hostil?. Para la cuarta dimensión de la ventana que se abre secreto ayustes estrellas, que arden a pesar de las tormentas. Y el tentador mundo del techo a la vista, puede ver la mano, sólo quieren vivir una completa seno. Cumplir el sueño de el poder de la imaginación en un plateado łzie cerrado. ¿Es todo verdad?. La realidad, a pesar de tan evidente parece ser sólo una ilusión, el banco sensoriales nada.
¿Dónde esta carretera con usted. ¿Qué namaluje cautivadoras imágenes del corazón hasta el final ya. Szaleństwu abrir la puerta, mamiąc una nueva esperanza de un mañana mejor. En la búsqueda de la belleza y delicadeza. Perfecta ilusión en el que podría creer. Dejando atrás el pasado, los tratos crueles y malvados. No recuerdo. Desechar los recuerdos no deseados de los zapatos, que se pellizque y Cisna. Volver a empezar, en algún lugar …. Aquí y allá, qué importa si se quiere. Cuando se quiere tanto …
El cielo se ahoga en el océano de sangre, se disuelven en la niebla. Syczy y jęczy como un niño pequeño que nadie przytula. Majestad y la excelencia de éste, el único momento en que el sol y la tierra multiplicando el poder de cumplir los destinos que ya hemos guardado. Powalając a sus rodillas en humildad y dziękczynnym manera. Lo pequeño es el hombre de su enfermedad. Lengua sucia y la humillación de otros sin saber casi toda la verdad, sólo basándose en su podłym, pobielanym corazón.
Marni ¿Cómo se hacen los gobernantes y el universo. De toda la creación y la materia. Un deseo, por lo poco de nobles emociones, la experiencia de la belleza de toda la carne, y es un tanto. Viento que los grilletes de pensamiento y de la refinación del alma, le da descanso cansados ojos y la boca. A no volverse loco cuando Blake es una delgada línea entre el cielo y el infierno en busca de un respiro.
¿Dónde está el principio del fin y donde el corazón humano para alimentar al vacío, lleno de hambre, aunque sólo sea por un momento, el parpadeo del párpado, que ya no desea que se abra a la magia de no prysł vencimiento wyśniony no dormir en el útero. Al día siguiente se acelera la respiración, bomba que tępo engañar, causar dolor, que uwłacza dignidad.
Sin embargo, es algo que nadie deja de responder. Niepokorne pensamiento, constructores de mundos surrealistas, no el concepto. Sueño en un sueño, y en Java, donde la noche no quiere venir a esta edición, en el lodge incluyen Morfeo cichutką de esperanza ese día no se sostiene. Sueño, en el sueño, la noche-noche, permítaseme decir. …

Hiszpańskie niebo

Samo południe jak na dzikim zachodzie. Lecz to tylko dzika Hiszpania, która kusi gorącym słońcem. Niczego tu nie można być pewnym. Wszystko się zmienia nieprzewidywalnie. Nieuchronnie zabierając pamięci spokój i ciszę. Przepastne przestrzenie i wiatr szumiący do snu, zmusza do zastanowienia się nad drogą życia, która wciąż wije się na przód, bez końca, bez określonego celu nadając drodze odkrywcze tchnienie, budząc głód jeszcze większy niż dotychczas.
Cóż począć w nieznanej krainie. Gdzie wszystko jest obce i wrogie?. Za szybą czwarty wymiar który otwiera tajemne sploty gwiazd, które płoną mimo burz. I ten kuszący świata dach w zasięgu wzroku, wystarczy sięgnąć ręką, wystarczy tylko chcieć, żeby żyć pełną piersią. Spełnić marzenia o potędze wyobraźni zamkniętej w jednej srebrzystej łzie. Czy to wszystko jest realne?. Rzeczywistość choć tak oczywista zdaje się być jedynie iluzją, bańką zmysłowej nicości.
Dokąd zaprowadzi ta wybrana z dróg. Jakie namaluje obrazy zniewalając serce już tak do końca. Szaleństwu otwierając furtkę, mamiąc kolejną nadzieją na lepsze jutro. Szukając piękna i delikatności. Doskonałej iluzji w którą można by uwierzyć. Zostawiając za sobą przeszłość, okrutną i złą. Nie pamiętać. Wyrzucić wspomnienia jak niechciane buty, które uwierają i cisną. Zacząć od nowa, gdzieś …. Tu czy tam, jakie to ma znaczenie gdy się pragnie. Gdy się tak bardzo pragnie…..
Niebo tonie w oceanie krwi, rozpływając się we mgle. Syczy i jęczy jak małe dziecko którego nikt nie przytula. Majestat i doskonałość tej jednej, jedynej chwili gdy słońce i ziemia spotykają się mnożąc potęgę przeznaczeń już nam zapisanych. Powalając na kolana w dziękczynnym pokłonie i pokorze. Mały jest człowiek w swej ułomności. Plugawym języku i prawie poniżania innych prawdy nie znając żadnej, jedynie polegając na swym podłym, pobielanym sercu. Jakże marni jesteśmy a czynimy się władcami wszechświata. Wszelkiego stworzenia i materii.
Jedno pragnienie, tak niewiele, odrobina wzniosłych emocji, przeżywania piękna całym jestestwem, a i tak jest to zbyt wiele. Wiatr który pęta myśli i uszlachetnia duszę, daje odpoczynek zmęczonym oczom i ustom. Nie pozwala zwariować, gdy po cienkiej linii błąkam się między niebem a piekłem szukając wytchnienia. Gdzie jest początek a gdzie koniec ludzkiego serca, by pustkę nakarmić, głód wypełnić, choćby tylko na chwilę, mgnienie powiek, których już nie zechce się otwierać, by czar nie prysł, nie minął sen wyśniony już w łonie matki.
Kolejny dzień przyspiesza oddech, nadając pompie tępo szaleńca, ból sprawiając , który uwłacza godności. Jest jednak coś czego nikt odebrać nie zdoła. Niepokorne myśli, konstruktorzy surrealistycznych światów nie do pojęcia. Sen we śnie i na jawie, gdy noc nie chce przyjść ta ostateczna, by w Morfeusza złożyć się objęcia z cichutką nadzieją że dzień nie wstanie.
Sen, w sen, noc, w noc, niech mi się stanie.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *