…
Od wielu chwil, tych minionych, teraźniejszych i tych które dopiero się narodzą, myślę o pięknie jakie budzisz każdym dotknięciem swego istnienia. Jedne ukryte gdzieś na dnie ja, inne tuż pod skórą, stają się jednym tworem, supernową w tej jednej z chwil teraźniejszych , gdy spojrzenia są sobie bliskie w eksplozji wewnętrznej potrzeby posiadania siebie na własność na ułamek sekundy trwania w nierealności zdarzeń.
Nie muszę oczu zamykać by widzieć wyraźnie ostatnio zapamiętany obraz. W lustrach źrenic odbite odmienne światy, współistniejące w swoim absurdzie, życia ,które musimy wieść i ten moment przeszywający członki dreszczem w milczeniu i ciszy. Połączenie wulkanów w pożaru gorączkę ogarniającą wszystko wokół nas. Wewnątrz i na zewnątrz by poznać czym jest rozkosz za którą tak tęsknimy.
Czując przemożną tęsknotę w ulotności najczulszego zbliżenia. Za tym by czas w miejscu stanął i nie biegł dalej na oślep. By ta chwila która była. Trwała. Lecz nieubłagane są prawa które sami tworzymy. Czas goni w obłędzie zabierając to co nam bliskie i drogie. W sentymentalnym zamyśleniu składam wspomnienia w jedną całość niczym układankę, wierząc że obrazy jak w kinie zaczną żyć swoim życiem i powtórzą się jeśli tylko zechcę.
Nie rozkosz jednak jest motywacją działania a sama bliskość i ciepło emanujące z każdego atomu Twego istnienia. Tęsknię za tym ciepłem tak mi potrzebnym, za milczeniem dłoni i ust w uśmiechu, za ciszą gdy tylko spojrzenia rozmawiają i oddechy. Za przyjacielskim uściskiem i słowami wypowiedzianymi tak zwyczajnie, serdecznie z uśmiechem na ustach, który czyni mnie wolną i szczęśliwą przez czas gdy jesteśmy w sobie sami a wizje ubarwiają nam te momenty niecodzienne. Tęsknię za barwami nocy parującymi z warg, szeptami palców w tańcu dłoni, omdleniem w ramion uścisku, za prostym, tak, i, nie, gdy Jesteś blisko.
Cóż pomarzyć jest tak słodko w chwilach uśpienia świadomości. Lecz gdy tylko się budzi od razu odwracam wzrok od marzeń i pragnień starając się zachować chłodny pogląd na realność by nie burzyć niewidzialnych ścian które zawsze dzielą. Czasami pozwalam sobie na luksus zapomnienia, lecz ono nie może trwać wiecznie. Prawda.
Tyle niewypowiedzianych słów i emocji piętrzą się coraz bardziej i bardziej jakby czekając odpowiedniej chwili by przerwać wały ochronne i rozlać się szerokim łukiem ogarniając czułością wszystko czego dotkną, dając wyraz ciągłej wewnętrznej walce. Tamy puszczą a słowa poukładają się w zdania, wreszcie dające się zrozumieć. Ich sens i gorączkę, zapał i entuzjazm, wiarę i piękno. Przeszywające duszę wrażliwym przesłaniem , wzbudzając potok łez, uśmiech i arytmię. Aż jedynym pragnieniem stanie się pragnienie jedności z nimi. Bycia połączonym tworem umysłu serca i duszy w dwu ciałach jednocześnie.
Irracjonalnie obsesyjne marzenie? Tak. Wszystko to razem odczuwam gdy tylko brakuje mi Twojej pozytywnej energii.
Dziwny ze mnie stwór. Tęsknie, a właściwie staję się tęsknotą. Czy wiesz jak to jest kiedy stajesz się emocją. Nie tylko ją odczuwasz, utożsamiasz się ale się nią stajesz. To niesamowite uczucie płynięcia w samym środku wartkiej rzeki, kiedy ze wszystkich stron ogarnia Cię ona, a Ty próbujesz nie utonąć, bo nauczyć się w niej pływać nie sposób, a wszystko dookoła dźwięczy, brzmi, rozbrzmiewa Twoim śmiechem. Wtedy wiem że żyję, a moje istnienie nie jest bezcelowe i niepotrzebne