Jesteś moją galaktyką


Słowa, co martwe są od zawsze, zaczynają żyć dopiero wtedy gdy nadajemy im siłę i moc własnego serca. Urojone marzenia, tak bzdurnie pełne naiwności, że sen się spełni. Sen wyrzeźbiony mozolnie przez wszystkie te noce tak ciche i głuche w otchłani pustki. Misternie kształtowane kawałki kryształu, szlifowane palcami karmazynowe odcienia, przypływów i odpływów na horyzoncie zdarzeń. Tuż przed wchłonięciem przez otchłań na wieczną torturę, bycia blisko jądra, i nie możności stania się gwiazdą.
W rozciągnionym, napiętym do granic wszechświecie istoty, ja, czekać można jedynie aż pęknie. Lecz co potem?

Mógłbym nie spać tylko po to by słuchać jak oddychasz.
Patrzeć jak uśmiechasz się przez sen.
Kiedy jesteś daleko i marzysz
Mógłbym spędzić moje życie w tym słodkim poddaniu.
Mógłbym zatracić się w tej chwili na zawsze.
Cóż, każda chwila spędzona z Tobą,
Jest chwilą którą najbardziej cenie

Nie chcę zamknąć moich oczu.
Nie chcę zasnąć.
Ponieważ będę tęsknić, kochanie.
Nie chcę nic stracić.
Ponieważ właśnie kiedy śnię o Tobie
Najsłodszy sen nigdy tego nie odda.
Będę ciągle tęsknic, kochanie
I nie chce nic stracić.

Leżąc blisko Ciebie.
Słysząc Twoje serce jak bije
Zastanawiam się o czym śnisz
Zastanawiam się czy to mnie widzisz.
Wtedy całuję Twoje oczy i dziękuję Bogu
że jesteśmy razem.
I tylko chce być z Tobą
W tym momencie na zawsze, na zawsze, na zawsze

Nie chcę pominąć żadnego uśmiechu
Nie chcę pominąć żadnego pocałunku
Cóż, Tylko chcę być z Tobą
Właśnie tu z Tobą, tak jak to
Chcę mieć Cię blisko
Czuć Twoje serce tak blisko mojego
I zostać tak w tej chwili
Na cala resztę czasu

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *