Wydaje się, że codziennie nowych snów, rzeczy dotykam. Niedawne złudzenie staje się realne . Oddalam się i zbliżam.Powoli,podchodzisz do mnie, krok po kroku. Już prawie dotykam cienia Twego oddechu. Wszystko opuszcza mnie, całe zwątpienie. Złudzenie staje się prawdą. Każdym cieniem dotykam Cię gdy śpisz, gdy pracujesz, jesz, uśmiechasz się słodko pachnąc poranną rosą i mgłą. …
Czy pamiętasz że czekam każdej chwili na Ciebie z drżeniem i niepewnością czy zechcesz ze mną porozmawiać, tak odmienną istotą dla której każde słowo ma siłę sprawczą. A tu słowa w krtani zapadły się w bólu, niespodziewanie.
Wydawało mi się, że w deszczu nocą łatwiej jest być blisko spadających kropelek na powiekach, znieść to czego znieść nie można. Dotknąć ich nie miałam odwagi. Dotknęły twarzy i wsiąkły w poduszkę w ślad za innymi.
Te spotkania, sztylety muszą mieć jednak jakiś sens. Przylgnęłam cicho tuż obok i znowu czekam na nową…
Teraz a może już jutro….
Tak właściwe nie wiem jak to się stało.. kilka spojrzeń.
Teraz już jesteś bliżej i lżej mi znieść samotność.
Ostatnie słowo od ust sobie odejmę, podzielę się z Tobą milczeniem.
Będziesz blisko już rano. Ciągle obok i obok. Wieczorem zobaczę znów cudowne oczy lekko senne.
I będziesz snuł opowieść o swoich podbojach a ja uśmiechem skryję łzy i więcej się nie przyznam,
nagłe kończąc zdanie w pół słowa, nie dowiesz się już pewnie nigdy,co się stało ze mną w tamtej chwili.
Nie ważne czy słowa te są prawdą czy też nie, to bez znaczenia. Wykonały swoja misję…..
Gdybyś tylko mógł wtedy zobaczyć moją twarz i poczuć jak drżę z zazdrości chcąc poczuć Twój dotyk.
Znów jutro płomyki grzać będą krew. Muszę coś zrobić by się uwolnić. Wyrwać pragnienie i gorączkę.
Ugasić płomień. Z kim byłeś i czy byłeś….nie ważne, stałeś mi się niezbędny, nieustannie potrzebny jak powietrze.
Pewnie tylko tyle między nami. Jeśli nawet patrzysz w inne oczy, to nie istotne.
Ciągle rozglądam się wokół,szukam sylwetki i przypadkowego, niewytłumaczalnie irracjonalnego spotkania, choć wiem że to tylko wewnętrzna potrzeba, zaspokojenia głodu podsuwa świadomości tę irracjonalność, to chcę jej wierzyć na przekór rozsądkowi i prawom fizyki.
To beznadziejne zaufanie w przypadek losu daje tylko złudzenie, wiem.
Pojawią się już ważne daty do zapamiętania, choć nigdy żadnych dat nie pamiętam one same drżą i krzyczą we mnie. Ta będzie pierwszą do zapomnienia.
Pewnie już śnisz….. ale o czym…?
Spojrzenia tylko budzą nadzieję.
Muskam karmin Twych ust tak by szkło napełniło tętnice bólem.
Ktoś inny Cię całował naprzeciwko mych oczu.
Dotknięcia, nie do zniesienia. Twoje podróże do miejsc gdzie nie jestem obecna,
to znak, dojścia do ostatecznego uświadomienia Jak mam to powiedzieć by słowo nie było banalne
i nie dotknąć za wszelką cenę zakamarka duszy co boli.
Każde kolejne oczekiwanie. Nie mogę przestać o Tobie myśleć. Przyzwyczaiłam się do tego stanu,
on sprawia że kwitnę mimo burzy. Pewnie teraz dotykasz ustami poduszki. chcę być tą poduszką i czuć Twoje ciepło Dziś pomyślałam,że może mam wroga. Jest blisko Ciebie a ja daleko. Może tak jest.
Czyżby zadra zazdrości tkwiła pod paznokciem sięgając serca.
Pozbycie się tego ciężaru nie będzie łatwe, nie sądziłam że aż tak wrosłeś głęboko.
Znowu te kropelki na ramieniu. A niedaleko Ciebie wróg. Pewnie ją chcesz dotykać, egzotyczny owoc z rajskiego drzewa.
Zamykam oczy i zalepiam czas. Wielką pustkę, w czasie gdy Cię nie ma, sztukuję wspomnieniami, ciepłych słów, przeźroczami na firankach rzęs. Jeden niecały tydzień tylko dzieli mnie od kolejnej chwili której nie zdołam znieść.
Myślą jestem tylko, kroplą wody na ramieniu dotykającą Twoich ramion gdy rosa budzi się ze świtem.
Wystarczy nacisnąć kilka klawiszy i usłyszę Twój głos,który leczy natychmiast wszystko.
Czy myśli nasze spotkają się w połowie drogi między nami, gdzieś nad łąką,miastem, drogą, oceanem.
Wysyłam anioły na spotkanie. Oddalenie jest tajemnicą dotyku.
Z każdym dniem widzę,że oddalenie jest tajemnicą dotyku.
Jakże fantastyczną rzeczą jest myśl.
W jednej chwili można być gdziekolwiek i wyobrażać sobie dotyk i oddalenie.
Przebiec tysiące sekund by na dwie czy trzy być blisko.
Ale nie wiesz, że czas zatrzymuje się dla mnie i sekundy te trwają w nieskończoność,
a ja kładę się w Twój sen i grzeję zmarzniętą duszę gdy śpisz.
Siedzę w ciemności i słyszę wszystko o sobie od wewnątrz, wszystkie sprzeczne głosy.
Noc była świetlna, widziałam tylko to co chciałam zobaczyć, jak trzymasz mnie w swoich ramionach zamiast niej.
Tylko Ciebie ciągle widzę. Nic innego nie dociera do skołatanych myśli. Ciągle obok i obok.
Nic innego nie spostrzegam tylko pragnienie dotyku tkwi na końcu oczekiwania.
I znowu kilka dni bez zapatrzenia a tylko w oczekiwaniu.
Tylko Ciebie widzę. Reszta jest szara bez koloru i dźwięku w wacie mgły i kiczu.
Tylko Ciebie widzę i nie dotykam.
To ciągłe oczekiwanie na zmianę,spojrzenie gorące, inne słowa i konteksty.
Oczekuję co się wydarzy, niepewna już niczego.Każde słowo wywierci tunel bez zakończenia.
A tylko muśnięcie uśmiechem wystarczy by światło cień usunęło.
Ciebie lubię. Tylko tyle… Za tyle dni czekania .
Początek deszczu też tak się zaczyna. Ciebie tylko …Tylko lubię …
A kropla pierwsza już spada dotykając oczekiwania..
Tylko kilka słów dzisiaj. Podobno są czasami jak dotyk.
Wnikają w delikatną tkankę naszych myśli przetwarzając ją w nieznaną jej materię ufności.
A pragnienie pozostaje.Jutro pewnie znowu zobaczę dużą literę Ty.
Powiedz czy czas ma kolor ? Przenikający przyszłość, dotyk ….
Nie zakochanie. Ja nie…. oczekiwanie… zasmucenie.
A jednak trwam pokonując łzę. Już wiem, że im bardziej się zbliżam Ty się oddalisz i schemat powtarza się tak samo jak cykle ziemi, tylko tym razem, jakoś dziwnie brak mi oddechu .
Tak niewiele brakowało. Jeden oddech obok. Odczuwany tak blisko. Wszystko przepływało wskroś .
Rozpraszało moją uwagę . Nic nie mogłam zrobić….a teraz…..
Oczy szare …Terytorium czasu zawęża się.
Poznanie jego horyzontów z jednowymiarowej przestrzeni wydaje się nie być dziś możliwe.
Ciągle pulsuje i drga znana mi niebieska ścieżka.
Dotykam tęczy, a czasami tylko wydaje się , że ręką i koniuszkami palców muskam jej przepływ,
jak wodę w strumieniu A kolory ciągle takie same.
Jeszcze pięć dni. Noc, dzień, noc, poranek……….. i już.
I obok .. Siebie w odległości lęku przed nieznanym lądem odnajdziemy.
Dotyku nie będzie. Lęk jest silniejszy.
A tak pragnę choć jedną łzę zamknąć w jednym zbliżeniu.
Ciągle czekanie doprowadza mnie do krawędzi katastrofy. Więc wymyślam, że czas nie ma jednej ważnej cechy; stałego następowania i to w dodatku jeszcze jednej właściwości – nieuchronnego istnienia.
Tym sposobem oszukuję własny wewnętrznie zakodowany przepływ pragnień i hamuję wyobraźnię z czasu przyszłego.
Czas jest właściwie formą myśli a może marzenia. Takie oscylacje przybliżanie i oddalanie.
Punkty czasowe mają tylko jedną cechę istotną. Raz się odpychają to znów przyciągają. I ciągle ten cykl się powtarza. Może istnieć równolegle co daje podstawy do określenia światów równoległych. Bardzo podobnych ale nie takich samych. Czy w tych światach też jesteśmy od siebie tak zależni…? Te oscylacje nie są identyczne . Potwierdzają jednak ich istnienie. Spróbuj tylko dotknąć spowolnienie czasu .
Już kilka dni, brakuje światła. Już kilka dni ,nie odgadujesz co myślę. Noc i dzień pozostaje w odgadywaniu
Dotykam Twego śladu przez całe godziny, jesteś obok i obok. Co będzie jutro,? Wiem… Nieobecność.
Poprzez obojętność,tylko westchnienie i kropli uderzenie … W pamięci pozostaje pragnienie, niespełnione.
Jedyne pragnienie którego wyrzec się nie chcę. Pomyślałam że jeśli się stało…. i zrządzeniem losu skazana zostanę na niespełnienie się w Twoich ramionach, przez to jedno zdarzenie, nie mogłabym z tym żyć, bo jak można żyć bez powietrza..
to jest piękny tekst
Dziękuję, takie tam bredzenie. ;o)