Frost


[/COLOR]lodowe fraktale w purpurowy wrosły strumień, kłując nicość na wskroś zbielają płatki bezimiennym chłodem, aż te giną zapominając czym jest to, co czyniło je ciepłym oddechem niemej godności.

Gdy sen zawieszony na krańcu dnia, cicho szepcze o zapomnieniu i chybotliwym blaskiem mąci spokój z takim mozołem budowany. A potem odchodzi, zostawiając labirynt do pokonania. Kilka wskazówek, jak nić Ariadny, które wskażą drogę do nieprzytomności, by szaleństwu hołd oddać należyty. Tych parę okruchów nocy na bieli policzka, cóż znaczy, gdy wokół tyle świateł. Mijają chwile, oddechem zegara zaplątane w lunatyczną mgłę. Cicho tak, cicho, że aż słychać skargi minionych zdarzeń co do ścian przylgnęły i tak w tej ciszy,w zapomnienie odchodzą. Mrok łasi się jak kot i kusi ciszy pieszczotą, tak słodką i zgubną. Zgubą tak upragnioną. Gasi gwiazdy, jedna po drugiej.Czym więc tęsknotę nakarmię. Dzień minął, niepostrzeżenie. Kolejny do kolekcji utracony zew. Zamknięty banał i wiesz, że już nie wróci. Zignorowany. Świadomie i bezczelnie, zduszony, w kamień zaciśnięty, na amen. Nieodwołanie. Zasnąć, tylko na chwilę. Zasnąć, snem prawdziwym, i obudzić się we śnie, do życia.

Gdybyś w niebo wznieść się mógł, to już nigdy nie wróciłbyś tu. Twoje oczy stworzone są by patrzeć w błękit tego nieba. Pojąłeś już czym smutek jest. A także smak bólu nie obcy ci, nie. Uczucia te, które skrywam dla ciebie, zostaną wypowiedziane w odpowiedniej formie. Jeśli obudzisz kiedyś się, w nieznanym tobie świecie, rozłóż swe skrzydła i w górę wzleć! Gdybyś w niebo wznieść się mógł, to już nigdy nie wróciłbyś tu. Twoje oczy stworzone są by patrzeć w błękit tego nieba. Gdy przez to przedrzesz się, dostrzeżesz gniazdo swe. Więc spróbuj uwolnić się, Twoje oczy stworzone są by patrzeć w błękit tego nieba, które dla ciebie namalowałam w swoich snach.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *