Wszystko to marność. Wszystko co piekne, ginie. Wszystko co złe się utrwala. Jakaż w tym moja wina? Za cóż ta kara? Gdy wszystko czego dotykam, w palcach płonie. Cóż zrobić gdy żar wszystko w popiół zmienia. Cóż, widać moja wina że tyle we mnie płomienia, co gasnąć nie chce nawet gdy mu rozkazuję. On tylko się śmieje ze mnie i jeszcze intensywniej wszystko pożera. Coć błagam, miej litość nade mną. Przestń! lecz on nie słucha. Moja wina, moja wielka wina, że serce jak super nowa, tworzy nowe światy, niszcząc wszystko co po drodze napotka. Wszystko to marność, moje przeznaczenie. Ile jeszcze zdołam znieść? Czy kolejnym eksplozjom podołam?
…
qué hermosa música! Gracias!