Ech…


.
.
.
.

Od teraz do zawsze, od uśmiechu po radość i łzy, od dotyku dłoni po miłość do ostatniej, przybitej deski, od wschodu do zachodu kolejnych mgnień, aż stanie się jednym, dwoje ciał, aż prochy połączą się w ziemi, aż wiązki dusz splotą się razem. Ty, zawsze tu, ja zawsze obok. W jednym patrząc kierunku. Wytyczając szlak wędrówki w nieznane. Tam znajdziemy kres. Ciszę i piękno istnienia bez bagażu fizyczności.

One Reply to “Ech…”

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *